wiadukty kolejowe w stańczykach
Mosty w Sańczykach- „Wiadukty Północy”, największe mosty w Polsce, przed wojną biegła tędy kolej. Mosty miały znaczenie militarno- strategiczne oraz przewozowe i turystyczne. Położone w pradolinie Błędzianki, która płynie pod wiaduktami, były częścią projektu kolejowego na linii Gołdap-Żytkiejmy-Gumbin (Gusiew).
Majestatyczne mosty kolejowe łączą dwa brzegi doliny rzeki Błędzianki. Ich wysokość jest imponująca i bardzo nietypowa dla wiaduktów budowanych na Mazurach. Obydwa mają 250 metrów długości i wznoszą się na 36 m. Zbudowane były do celów strategicznych, ich budowa trwała 14 kat, od 1912 r. do 1926 r. Mimo potężnych nakładów pracy, jeden z wiaduktów nigdy nie był użytkowany, drugi spełniał swoją funkcję tylko 20 lat. Przy ich konstruowaniu zastosowano stalowe zbrojenie. Arkadowe mosty z ażurowymi barierkami zostały zaprojektowane przez Włochów i zapewne dlatego swoim wyglądem przypominają rzymskie akwedukty, tworząc niecodzienny widok na ziemi mazurskiej. Wybudowano je w latach 1912-1926.
Dziś mosty są własnością osoby prywatnej. Jeden z nich został już wyremontowany pod bacznym okiem konserwatora zabytków. Deptak spacerowy na wysokości 36 metrów nad ziemią cieszy się dużym zainteresowaniem wśród turystów odwiedzających te tereny. Dawniej dla miłośników mocnych wrażeń organizowane były w tym miejscu skoki na bungee, jednak ze względu na kiepski stan techniczny wiaduktów zaprzestano organizowania tej rozrywki.
Wiadukty w Stańczykach łączą się z jeszcze jedną atrakcją, która sama w sobie nie jest czymś szczególnym, ale ma związaną z sobą niezwykłą historię. Nieopodal Stańczyk, przy drodze z Błąkał znajduje się jeziorko Dobellus Mały. W 1926 r, w ostatnich dniach maja doszło tam do potężnej eksplozji pochodzącej wprost z jeziora. Osoby badające to zjawisko upatrują przyczyny w nagromadzonych gazach błotnych uwięzionych pod mulistym dnem jeziora, które przez spadek ciśnienia atmosferycznego uwolniły się i zapaliły od pioruna w czasie trwającej tam burzy. Potężna siła eksplozji wyrzuciła wodę zmieszaną z błotem wysoko w górę. Po opadnięciu, na tafli jeziora jeszcze kilka miesięcy utrzymywała się warstwa szlamu i mułu zanim zbiornik wrócił do pierwotnego stanu.