Logo

Legendy Suwalskie

kamienna córka

W lesie koło Jałowa, przy głównej drodze, leży duży pokryty mchem głaz. Nikt nie pamięta od kiedy tam leży, znana jest tylko tragiczna historia jego pochodzenia...


Dawno, dawno temu, nad jeziorem Pobondzie, stała drewniana chatka. Mieszkała w niej uboga wdowa z córeczką Elgą. Wdowa cały dzień ciężko pracowała u bogatych gospodarzy jako wyrobnica. Zbierała także jagody i grzyby w lesie. A wszystko po to, aby córce nic nie brakowało do życia. Elga od najmłodszych lat była najładniej ubrana wśród rówieśniczek, jadła same najlepsze rzeczy. Matka niczego jej nie żałowała. Niestety wdzięczność córki z miłością matczyną nie szła w parze. Wręcz z każdym dniem Elga stawała się gorsza, opryskliwsza i bardziej leniwa. Żądała tylko coraz to nowych stojów i całymi godzinami przeglądała w toni jeziora, podziwiając swą urodę. Matka nie raz, choć na próżno, prosiła swą córkę o pomoc w pracy. Wyrodnej córki nic nie wzruszało - ani łyz ani upomnienia życzliwych sąsiadów. Elga ubierała się coraz strojniej i bawiła całymi nocami i dniami. 


Przyszedł w końcu dzień kiedy chora, spracowana matka nie miała już siły podnieść się z łóżka. Prosiła córkę o pomoc, o podanie chociaż szklanki wody. Eldze obca była miłość i litość. Pozostawiła matkę samą sobie i poszła do lasu pleść wianki i stroić nimi głowę. Umierająca matka napróżno wołała imię córki... Na polanie, gdzie Elga zbierała kwiaty, pojawił się siwobrody starzec. Oparł się na sękatym kiju i dłuższy czas przyglądał dziewczynie. 


- Dlaczego nie zostałaś przy umierającej matce? - zapytał w pewnym momencie. Elga tylko sie roześmiała i zamrugała do niego figlarnie. Starzec się rozgniewał, aż echo poniosło po lesie jego głos:


- Elgo, matka nie żałowała dla ciebie swojego tudu. Bądź więc przekleta za twą niewdzięczność i brak miłości. Zamieniam cię w zimny głaz - taki, jakie było twoje serce. Będziesz kamieniem tak długo, aż woda wyżłobi na nim bruzdy, jakie łzy rozpaczy wyrzeźbiły na twarzy twej matki. Dopiero wówczas będziesz wolna. 


I w jednej chwili postać śmiejącej się dziewczyny przemieniła się w zimny kamień, który po dziś dzień leży przy wspomnianej drodze...




jak powstał augustów?

Przed kilkoma wiekami, w miejscu gdzie dziś jest mnóstwo wsi i miast, rozciągała się ogromna puszcza. Było w niej mnóstwo zwierząt. Niejeden możny pan wyruszał z całą świtą na myśliwskie wyprawy. Wówczas puszcza wypełniała się zgiełkiem i gwarem ludzkich głosów.Pewnego dnia na takie polowanie przybył król Zygmunt August. Był zapalonym myśliwym i nie raz gonił za zranioną zwierzyną po całej puszczy. Tak było i tym razem. Niestety zapadał zmrok i król nie mógł odnaleźć drogi do obozowiska. Nagle zupełnie niespodziewanie natknął się na malutką chałupkę, w której mieszkał ubogi chłop wraz z całą rodziną. Króla przyjęto z staropolską gościnnością. Oczywiście nikt z ubogich ludzi nie miał pojęcia kogo gości w swych progach. Przy gorącym jedzeniu i mocnym miodzie trwała ich rozmowa. Chłop skarżył się na swoje ciężkie życie, niedostatek i trudy codzienności. Król słuchał go tylko w smutnej zadumie. Z rana żegnając gościnną rodzinę, obiecał, iż powróci jeszcze w te strony i ulży jego niedoli. Nie upłynęła gdzina od jego wyjazdu, kiedy dał się słyszeć tętent koni. Zląkł się chłop, wyjrzawszy na podwórze zobaczył oddział możnych jeźdźców. Na ich pytania, czy nie widział czasem zbłąkanego myśliwego, odpowiedział:


- A był tu jakiś, ino już se pojechał. 


Wtedy gościnny człowiek dowiedział się że gościł u siebie samego króla. Z wzruszenia padł aż na kolana i zaczął sie żegnać. Jeźdźcy tym czasem ustalili kierunek jazdy i odjechali. Długo nie mógł ochłonąć z wrażenia ubogi chłop. Z czasem jednak zapomniał. Król jednak nie zapomniał o obietnicy. Zjawił się w biednej chacie którgoś dnia - i od tego czasu stał się jej częstym gościem. W kilka lat później wyrosły w okolicy pierwsze domy. Tak narodziło się nowe miasto, które nazwał król swym imieniem - Augustów.





Top